Moda na depresję?

Moda na depresję?

środa, 2024-05-08178Ciekawe historie, Dla Pań, Dla Panów, Dla Par

Depresja to nie moda, lecz realne zagrożenie, które dotyka coraz młodszych osób, w tym również dzieci. Czy da się wygrać z depresją? Moim zdaniem tak, lecz jest to proces długotrwały i silnie angażujący daną osobę. Depresja jest chorobą i trzeba to nazywać po imieniu.

Żyjemy w takich czasach, gdzie większość ludzi cierpi na depresję. Część z nich o tym nie wie, część udaje że problem ich nie dotyczy, a jedynie mała grupka postanawia coś z tym zrobić. Jak wygląda leczenie? Nie będę Wam tłumaczyć, bo większość pewnie wie, że jest to połączenie psychoterapii z leczeniem farmakologicznym i tylko tak można uzyskać poprawę jakosci życia chorego.


Skąd się bierze depresja? Przyczyny są różne, ale większość z nich to problemy natury emocjonalnej, zawodowej lub finansowej. Nie zamierzam uogólniać. Mogę jedynie powiedzieć skąd wzięła się u mnie. Wszystko zaczęło się dawno temu, gdy dokonałam pewnych niewłaściwych wyborów, przez które zrodziło się mnóstwo problemów z którymi zostałam sama. Walczyłam jak mogłam, upadałam i wstawałam by zrobić kila kroków naprzód, a potem znowu runąć w dół. Po drodze wielokrotnie zmieniałam pracę i reorganizowałam swoje życie. Nigdzie nie potrafiłam zabawić na dłużej, nie potrafiłam się dopasować, znosić rozkazów i upokorzeń. W tym czasie życie zweryfimowało wielu moich "przyjaciół", więc w zasadzie cały czas byłam sama. Kosztowało mnie to wszystko sporo stresu. W zasadzie to żyłam w ciągłym stresie. Dopiero freelance pozwolił mi na lekkie rozluźnienie, aczkolwiek moja psychika była już na tyle styrana, że nie potrafilam zrobić kroku naprzód. Był czas, że spałam całymi dniami i nie odbierałam telefonów nawet od rodziny. Zresztą po co... Co miałam im powiedzieć. Że mam doła od długiego czasu? Większość z nich powiedziałaby, że sobie wkręciłam. Tak więc trwałam w tym wszystkim całkiem sama i pogrążałam się coraz bardziej. Czekałam aż dzban goryczy wypełni się do ostatniej kropli. Przychodziły nawet myśli samobójcze. Potrzebowałam kopa, jakiegoś impulsu, by coś z tym zrobić. I tak się stało, że zaczęłam mieć bardzo silne objawy somatyczne nieleczonej depresji: oprócz bezsenności, bóle w całym ciele, niewiadomego pochodzenia, duszności, problemy z rytmem serca, migreny... W zasadzie jestem wdzięczna mojemu lekarzowi interniście, że nakłonił mnie do wizyty u psychiatry. To się tak ładnie nazywa - poradnia zdrowia psychicznego. Długo zwlekałam z wizytą w tej poradni, znajdowałam różne wymówki żeby nie iść. Że już mi lepiej, że przejdzie, że poczytam sobie książek coachów od motywacji, że zaparzę sobie jakieś ziółka na noc itd. Wreszcie zdecydowałam się, że pójdę, a decyzja ta była dla mnie takiej rangi jakbym miała co najmniej wyjechać za granicę na zawsze. Z perspektywy czasu wiem, że była to dobra decyzja. Złą było przerwanie leczenia po półtora roku, kiedy to wyszłam z założenia, że już jest super. Leczenie co prawda przyniosło pozytywne skutki, ale moje problemy życiowe nie zniknęły. Pojawiły się za to nowe, które znacznie przyczyniły się do nawrotu depresji. Na szczęście decyzja by powrócić do leczenia przyszła mi łatwiej niż za pierwszym razem. Wiedziałam już, że wizyta u psychiatry i psychologa to nie obciach, i że rozmowa z kimś o swoich problemach to nie słabość, lecz wola walki.


W swojej pracy spotykam wielu ludzi chorych na depresję, najczęściej kobiety. W zasadzie wiele z tych osób przychodzi na sesję z nadzieją, że to ich jakoś podbudowuje, umocni. Na pewno sesja pomaga w samoakceptacji, zrozumieniu siebie i wyzbyciu się kompleksów. Ale w przypadku głębokiej depresji, to nie wystarczy. Niestety nie jestem psychologiem ani psychiatrą, nie mam mocy sprawczej aby nikogo uleczyć, tak samo jak mój aparat. Rozmawiam z ludźmi na różne tematy, opowiadam o swoich przejściach i wiem, że to im w pewien sposób pomaga. Potrafię rozpoznać symptomy tej choroby. Niektórzy się już  leczą, a niektórzy uparcie twierdzą, że nie potrzeba im leczenia. Niestety ci drudzy są zamknięci na wszelkie argumenty. Na niesczęście w przekonaniu wielu osób wciąż pokutuje jakiś durny stereotyp, że jak ktoś pójdzie do psychiatry to jest z nim coś bardzo nie tak. Ale moim zdaniem w przypadku depresji, a zwłaszcza głębiokiej i trwającej od dłużeszego czasu, wizyta u psychiatry jest konieczna. Uważam, że najgorzej jest żyć w nieświadomości. Czasami nie warto się oszukiwać i czekać na lepsze dni, bo mogą nigdy nie nadejść. Jeśli podejrzewacie ją u siebie lub u bliskich osób, reagujcie. Nie ma co sobie wmawiać, że jest taka moda i depresja to bzdura. To jest choroba, która rozwija się niczym rak i z czasem robi coraz wieksze spustoszenie nie tylko w psychice, ale i w organiźmie. Pamiętajcie, nieleczona depresja może prowadzić nawet do śmierci.






Przepisz kod CAPTCHA / Enter the CAPTCHA code:
CAPTCHA

DODAJ KOMENTARZ / ADD COMMENT
Jeśli podoba Ci się wpis,
koniecznie zalajkuj,
skomentuj i zapisz się na
newsletter